Blog

04 czerwiec 2009 Czwartek

Życie jest okrutne i niestety nie mamy na nie wpływu, a szkoda. Właśnie się dowiedziałam że zmarł moj znajomy, jeszcze tydzień temu był pełen życia, a teraz już go nie ma. Dlaczego tak jest że umiera ktoś kto jest porzebny, a taki alkoholik czy narkoman, nadal żyją i męczą innych. Takie sytuacje zmuszają mnie do refleksji nad tym ile mi jeszcze życia pozostało, czy rano się obudzę, a może nie. Nikt tego nie wie. Życie nie obchodzi się z nami delikatnie, niby mamy wpływ na to co robimy, ale tak naprawdę nie mamy na nic wpływu. Nikt z nas nie wie kiedy umrze, czy czasem jutro nie zdarzy mu się jakiś wypadek, czy coś jeszcze gorszego.

 


05 czerwiec 2009 Piątek

Dzień zaczął się fatalnie, mimo że rano słoneczko świeciło. Mojemu znowu zaczyna odbijać szajba nawet bez powodu i to jest najgorsze. Zobaczymy co wymyśli do końca dnia, jeszcze wszystko jest możliwe w jego przypadku może być tylko gorzej, już lepiej nie będzie. Jak mu zaczyna odbijać to można się po nim wszystkiego spodziewać, dosłownie wszystkiego. Jeszcze nie zdarzyło się tak żeby było inaczej. W ostateczności pójdzie pić jak zwykle z resztą, a jak juz zacznie to końca nie ma, a wszystko miało  być takie cudowne i piękne. Miało być ale całkiem inaczej wyszło. wyszło do dupy jak zwykle. Teraz tylko kumpli toleruje ze mną nie rozmawia, standardowa sytuacja, czyli norma. Muszę to chyba wszystko olać, zostawić go i zacząć żyć inaczej, dla siebie , dla córci, przecież można jeszcze wszystko zmienić.
Chyba najwyższy czas na zmiany w moim życiu, muszę zrobić "letnie porządki" i pozmieniać to co jest nie tak.
Weckend zapowiada się do niczego, pogoda się psuje, atmosfera w domu burzowa i chyba szybko nie minie, potrzeba wiatru żeby rozwiać burzowe chmury, a ten nie nadchodzi.      
Tak myślę i myślę nad tym moim związkiem i nie wiem czy jest jakikolwiek sens ciągnąć go dalej, nic mnie w nim nie trzyma.Na początku było cudownie, ale po jakichś 10 miesiącach zaczeło się wszystko psuć i psuje się coraz bardziej, z dnia na dzień jest coraz gorzej, owszem zdarzają się dni cudowne takie jak na początku ale zawsze wraca burza i potem zawsze jest źle. Wiem w każdym związku zdarzają się lepsze i gorsze momenty, ale u mnie te gorsze momenty są koszmarem. Nie mówię tu o takich zwykłych kłótniach czy cichych dniach, mówię tu o piciu nałogowym, które wraca jak bumerang co jakiś czas i trwa tydzień, dwa, a potem znowu zaczyna się sielanka do następnej chcicy jego na odrobinkę wódeczki.
Takiego życia chyba nie ma po co ciągnąć, takiego związku nie ma co ratować skoro on nie chce nic ratować to na siłę się nie da.
Muszę tylko jeszcze trochę wytrzymać, jakieś dwa tygodnie nim córa skończy przedszkloe i wynoszę się stąd jak najdalej od niego. Dla paru słodkich chwil nie warto tak się męczyć i poświęcać.

Piątek 05 czerwca 2009 23:16

Jak na razie burza ucichła, nie rozszalała się na dobre, ale jeszcze wszystko nie jest tak jak być powinno, to jeszcze wszystko przed nami. Zobaczymy co jutro dzień przyniesie, już z samego rana wyjeżdza, to niewiadomo kiedy i jaki wróci. W końcu weckend się zaczął to wszystko się może zdarzyć.
A teraz tak z innej beczki, przecież nie można tylko o nim pisać. Córa była dzisiaj na wycieczce w zoo, wróciła zadowolona mimo że to nie była jej pierwsza wycieczka, ani pierwszy wypad do zoo, ale w koncu to dziecko i wszystko ją cieszy. 
Koniec roku się zbliża, nadejdą wakacje, a potem do szkoły, pierwsza klasa nas czeka, chyba boję się bardziej od mojego dziecka. Przedszkole to można było sobie odpuścić, ale szkoła to już nie przelewki zwłaszcza w tych czasach, a moje dziecię to trzeba wołami do nauki ciągnąć. Jest bardzo zdolna, ale za cholerę nie chce się uczyć. Chyba że jej się odmieni do września. Zobaczymy czas pokarze.
Najwyższa pora iść spać, już późno. 
Dobranoc wszystkim




  06 czerwiec 2009 Sobota

[*] ...bo życie tak kruche jest... [*]  

Myślimy że nigdy nic złego nas nie spotka, że będziemy żyć długo i umrzemy ze starości, ale naprawdę jest inaczej. W czwartek zmarł mężczyzna młody, wesoły zawsze uśmiechniety i nikt się tego nie spodziewał że jego  życie tak szybko zgaśnie. Miał dopiero 38 lat, zostawił żonę i dwójkę dzieci. Znałam go może niedługo, ale tu i teraz mogę powiedzieć że był wspaniałym człowiekiem, wesołym, zabawnym, bardzo rodzinnym. Takich ludzi w tych czasach jest mało na świecie, każdy goni za pieniądzem, a on był wspaniały w tym co robił, dla niego rodzina naprawdę się liczyła. 
Dopiero w takich momentach dzajemy sobie sprawę że nie mamy wpływu na to kiedy umrzemy, mamy tylko wpływ na to jak żyjemy i każdgo dnia powinniśmy żyć tak żeby nie mieć potem  czego żałować. I on nie ma czego żałować, chyba tylko tego że tak wcześnie Pan Bóg go zabral z tego

świata. Niestety choćbyśmy bardzo chcieli nic mu już życia nie wróci i można go tylko wspominać i mieć go w pamięci.
Spoczywaj w spokoju Sylwek [*].


  08 czerwiec 2009 Poniedziałek

Jakoś nie potrafię przestać myśleć o Sylwku, o tym że już go nie ma, że już do nas nie wpadnie pogadać, jakoś tak dziwnie się czuję. Znałam go ledwo 3 lata, a wsoim sposobem bycia zaskarbił sobie mój szacunek. Mało jest takich ludzi jak on którzy mimo iż los rzuca nam pod nogi kłody, ponad wszystko kochał swoją rodzinę i wszystko dla nich robił. Może to kwestia wychowania jakie wyniósł z domu, nie wim. 
Wiem że życie to nie bajka które jak wiemy zawsze dobrze się kończą, ale dlaczego odchodząludzie którzy wnoszą do życia tyle ciepła. radości i miłości, a ci którzy mają wszystko i wszystkich gdzieś nadal żyją i męczą wszystkich wokoło. Dlaczego Bóg zabiera dobrych ludzi, a tych złych pozostawia na świecie?
Tego nigdy nie zrozumiem.
Dlatego czasami mam wątpliwości co do tego czy Bóg wogóle istnieje, czy to jego sprawka. Niektórzy powiedzą że to głupie że wierzę w Boga i pizę tu o nim, ale tak zostałam wychowana, w wierze że Bóg jest i ma nad wszystkim kontrolę, tylko dlaczego pozwala ludziom cierpieć, pozwala cierpieć dobrym ludziom, a tych złych nadal trzyma na świecie. Po co?
--------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz trochę o dzisiejszym dniu i nie tylko.
Za dwa tygodnie koniec roku szkolnego i dwa miesiące wakacji, ja chyba dostanę kręćka przy moim dziecku, ona potrafi człowiekowi dopiec do żywego a ma dopiero 6 lat, cóż z niej wyrośnie to ja nie wiem.
Dzień upływa całkiem dobrze, mamy w miarę spokojnie, bez kłótni i wrzasków, ale wszystko do czasu, dzień się jeszcze nie skończył, wszystko jeszcze może się zdarzyć.
Dzień powoli dobiega końca, słońce już zachodzi (całe szczęście że dzisiaj świeciło), siedzę sama z córcią bo on znowu popędził z kumplem ukochanym i tak mniej więcej jego dzień wyglada. Kumple, jego kochane autka i dobrze jak papu podane bo inaczej nie wiem co by sie działo. Beznadzieja. tylko dlaczego ja tu jeszcze trwam w tej beznadzieji, po co? Sama nie wiem. Koniec tego zrzędzenia idę dziecię wygonić do mycia i spania.


 22:37

 Nadal siedzę, w sumie to już powinnam spać bo rano wstać z łóżka jest bardzo ciężko, ale jakoś tak mi się nie chce jeszcze. Buszuję po necie tu i tam, jeszcze kawka wieczorna obowiązkowo, a potem dopiero spać, ale pisać tak długo nie będę, nie wszyscy w domu muszą wiedzieć co piszę i gdzie.

 

 



10 lipiec 2009 Piątek

Dawno tu nie zaglądałam, sama nie wiem dlaczego. Trochę się działo w sumie nic wielkiego ale bardzo zwariowany był ten ostatni miesiąc. Zakończenie roku, na które poszedł ze mną mój M czego bym się po nim nigdy nie spodziewała, na tą uroczyskość kupił nawet aparat o który się prosiłam od roku ponad. Tydzień temu uparł się i kupił mi rower i którz ty chłopa zrozumie. Mimo wszystko śmierdzi mi to wszystko na kilometr, coś się kroi tylko kiedy to nastąpi to nikt nie wie.

 


 
Dodatki
 
Kontakt gadu gadu
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja